poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 3

Dziwna atmosfera

-Cassie POV-

        Po zrobieniu dość dużych zakupów, na co wliczał się alkohol i kilka paczek prezerwatyw, wpakowaliśmy wszystko do samochodu, a ja dostałam dwie paczki swoich ulubionych żelek do ręki. Wsiadłam na siedzenia pasażera i otworzyłam pierwszą z nich. Harry uruchomił samochód i pojechaliśmy na salę, na której miała odbyć się ta cała impreza.
- Chcesz trochę ? - zapytałam, podstawiając mu paczkę pod brodę.
- Nie, dzięki - odpowiedział, niemal machinalnie.
        Wzruszyłam ramionami i spojrzałam w okno. Obserwowałam zmieniający się za nim obraz. Chwilę potem wylądowaliśmy na jakimś zadupiu, na którym stał budynek z porośniętą bluszczem ścianą. Uniosłam brew i pomaszerowałam za Harrym do środka. Ściany wewnątrz miały nijaki kolor, coś beżowego, pomieszanego z odcieniem niebieskiego i zielonego. Jednym słowem - kupa. Rozejrzałam się po sali. Zauważyłam stoły pod ścianami. Nie było krzeseł ani nic w tym stylu... 
- Tutaj ma się odbyć ta impreza ? - zapytałam się, jakby chcąc potwierdzić to, co myślałam. Harry spojrzał na mnie jak na idiotkę. 
- Tak, chyba dlatego tu jesteśmy, no nie ? - zaśmiał się. Ugh, nienawidzę kiedy się ze mnie śmieje... - Chodź, musisz pomóc mi z torbami. 
        Skinęłam głową i wyszłam na zewnątrz. Otworzyłam bagażnik i zabrałam te lżejsze torby. Zaniosłam je i zaczęłam powoli rozkładać je na przygotowanych talerzach i miskach. Kilka minut później Harry zjawił się z butelkami, które ustawił w kącie przy oknie. Ukradkiem spojrzałam na jego zwinnie poruszającą się sylwetkę. To dziwne... Bardzo dziwne. Potrząsnęłam głową i zajęłam się swoją pracę. Tylko zorganizowanie imprezy... Pamiętasz, idiotko ? Ułożyłam kolejne przekąski i odwróciłam się, by zabrać swoje żelki ze stolika. Rozejrzałam się. 
- Um... Harry ? - zapytałam pustą salę, ale nikt mi nie odpowiedział. Sekundę później na sali rozbrzmiała muzyka, a Pan Kobieciarz wyszedł z zaplecza. 
- Co ? - zapytał, drapiąc się po karku.
- Nic... 
        Otworzyłam drugą paczkę żelek i zaczęłam ją zjadać. Moje ciało mimowolnie poruszało się w rytm muzyki. Czułam wzrok Harrego na mnie, dlatego nie podnosiłam oczu. Oblizałam usta, a rumieniec wpłynął na moje policzki. To fakt, nie umiem tańczyć, ale to nie powód, za który muszę być obserwowana.
- Nie patrz się tak - bąknęłam cicho. - Wiem, że nie jestem najlepszą tancerką, dlatego nie mierz mnie takim wzrokiem...
- Mogę Cię nauczyć, jeśli chcesz - zaproponował. Przepraszam, że co ?
- Umiesz tańczyć ?
        Harry zamiast odpowiedzieć, wczuł się w muzykę i zatańczył wymyślony na poczekanie układ. Woah, ile jeszcze talentów ukrywa ten człowiek ? Stałam tam, niemal ze szczęką na ziemi. Rejestrowałam każdy najmniejszy ruch. Nawet jeśli bym chciała, nie umiałabym tego powtórzyć.Chłopak podszedł do mnie tanecznym krokiem i stanął kilka centymetrów ode mnie.
- I jak ? - zapytał z pewnym siebie uśmiechem.
- Nieźle - przyznałam, nie chcąc zdradzić tego, jak bardzo mi się to podobało... Wyszłabym pewnie na kolejną z jego wielbicielek. Pewnie w ten sposób wyrywa panienki.
- Chodź, nauczę Cię paru ruchów - oznajmił, podając mi rękę.
        Niepewnie złapałam za nią i poszłam z nim na środek parkietu. Piosenka zmieniła się na o wiele szybszą, klubową, która na pewno nie była w moim guście. Ale jak mus to mus. Harry stanął za mną i złapał mnie za swoje ręce. Coś do mnie mówił, ale nie za bardzo go słuchałam. Byłam zajęta tym, co mi pokazuje i jak mnie dotyka...To dziwne... Bardzo dziwne...
- A teraz powtórz, tylko sama - puścił moje ręce, ale nadal stał za mną.
        Obróciłam rękoma w powietrzu i zrobiłam coś na kształt tego, co mi pokazywał, lecz trochę nieudolnie. Parsknęłam śmiechem i zgięłam się w pół. Musiałam wyglądać jak idiotka, kiedy powtarzałam kroki. Tak, tancerką to ja nie zostanę. Śmiałam się tak jeszcze przez chwilę, póki nie zdałam sobie sprawy, że tyłkiem dotykam krocza Harrego. Momentalnie odskoczyłam od niego, jak oparzona i obróciłam się przodem. Moje policzki zalała jaskrawa czerwień, kiedy mój wzrok zjechał poniżej pasa chłopaka... O.Mój.Boże...



- Harry POV -

Obserwowałem każdy ruch Cassie, poruszała się całkiem całkiem, jednak trochę nieudolnie. Pod wpływem chwili postanowiłem w głowie, ze jeszcze będzie z niej tancerka, a ja do tego doprowadzę. Cassie zrobiła coś czego bym się po niej nie spodziewał nigdy - schyliła się i zaczęła się ocierać o moje krocze. Niemal, że momentalnie zrobiłem się czerwony jak burak, czułem jak mam coraz ciaśniej mam w swoich spodniach, a moje policzki płonęły jeszcze bardziej. 
Fakt miłe uczucie, jak dziewczyna się o Ciebie ociera, ale serio Cassie...? No podoba mi się, ale będę u niej skończony jak ona to... Stałem jak głupi i się nie ruszałem. Ona stoi jak wryta i gapi się na mojego "przyjaciela"... To takie typowe. 
- Zaraz wracam - mruknąłem pospiesznie i poszedłem do łazienki szybkim krokiem. Najbardziej żenująca sytuacja w moim życiu. Spojrzałem w dół. Wypuklenie dalej było. Co ja mam zrobić? Przecież nie zacznę się masturbować, tym bardziej że za ścianą jest ona. Odpiąłem swoje spodnie bezy dać sobie luz w spodniach. Podszedłem do lustra i spojrzałem sobie w oczy.
- Boże, Harry, dlaczego w takim momencie... - mruknąłem do odbicia i ponownie spojrzałem na krocze, było już okej... Mogłem wyjść. Obmyłem twarz wodą, żaby trochę ochłonąć i zapiałem swoje spodnie...
- Harry... Jesteś kompletnym idiotą - powiedziałem i wyszedłem. 
Cassie siedziała i chyba czekała na to aż wyjdę. Nadal była czerwona, ja chyba nie lepiej.
- Harry, ja muszę już iść - mruknęła tak, jakby się wstydziła.
- To chodźmy. Odwiozę Cię - odparłem.
 Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę drzwi. 
Można powiedzieć, że przez całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy. Nadal było mi głupio, musiałem jakoś przeprosić, poniekąd to moja wina. Dojechaliśmy pod jej dom, zanim wyszła złapałem ją za rękę.
- Cassie... ? - zacząłem niepewnie.
- Tak ? - spojrzała na mnie, marszcząc brwi.
- Chce Cię przeprosić za tą niezręczną sytuacje - westchnąłem i się na nią spojrzałem, a ona ewidentnie się speszyła.
- Nic się nie stało - mruknęła, jakby chciała, a nie mogła.
- A co do imprezy... - próbowałem zachowywać się normalnie, ale mi nie szło. Podrapałem się po karku.
- Tak ? - zmarszczyła brwi i na mnie spojrzała.
- Chciałbym żebyś na niej była - spojrzałem przed siebie.
- Nie wiem czy to dobry pomysł... - przygryzła wargę. Jezu, nie rób tego w mojej obecności, kobieto !
- Niby dlaczego ? - zapytałem.
- Sex, alkohol i ćpanie... To nie dla mnie, Harry - oznajmiła.
- Przecież nie musisz tego robić - powiedziałem.
- Nie wiem... - złapała za klamkę - Postaram się to przemyśleć - wysiliła się na uśmiech i opuściła mój samochód bez pożegnania. Udała się do swojego domu. Patrzyłem za nią, póki nie zniknęła za drzwiami, a potem po prostu odjechałem.




_____________________________

Witamy ! ♥ 
Mamy nadzieję, że podoba się trzeci ! Przepraszamy, że tak długo, ale nie było czasu zbytnio ;c 
KOMENTUJCIE !
Hassie Shippers