Prawdziwa prawda
-Cassie POV-
Czy ktoś może mi powiedzieć w co ja się właśnie wpakowałam ?! Naprawdę zgodziłam się zorganizować z Nim tą imprezę, na której pij, ćpają, palą i pieprzą się po kątach ?! Tak właśnie się stało ?! Jak mogłam w ogóle się zgodzić... Idąc do domu, mentalnie jebnęłam się w głowę. Ja i on w jednym pomieszczeniu ? To nie może się udać... My się prędzej pozabjamy niż zorganizujemy jakąś durną potańcówkę! Cały czas myślałam o tym, co powiedział Harry. "Daj spokój, przecież wszyscy wiedzą, że dajesz każdemu"... Dupek. Oczywiście, wiem, że plotki puszcza ta zdzira Veronica, no bo kto inny... Tylko ona tak bardzo mnie nienawidzi, żeby wymyślać o mnie niestworzone historie. Tutaj pojawia się pytanie - dlaczego ona tak bardzo mnie nienawidzi ? No cóż, tego nie wiem i chyba nie za bardzo mnie to obchodzi.
Do domu dotarłam pół godziny później. Zastałam moją ciotkę w kuchni, gdzie gotowała coś, co przypominało dziecięcy kleik ryżowy. Skrzywiłam się, widząc to całe "danie" i usiadłam na krześle. Głowa opadła mi na blat.
- Coś się stało ? - zapytała Lily, podchodząc do mnie z talerzem. - Nie wyglądasz za dobrze...
- Nie pytaj, ciociu - westchnęłam.
- Chłopak ? - dobra jest. - Ktoś Ci dokucza ?
- Nie - pokręciłam głową, biorąc jednego kęsa do buzi. - A Ty nie jesz ?
- Niestety, muszę wracać do pracy - uśmiechnęłam niezbyt radośnie i zabrała torebkę z krzesła. - Pewnie wrócę późno - żadna nowość. - Trzymaj się, skarbie - pocałowała mnie w czoło i wypadła z domu, niczym wichura.
Zjadłam połowę tego, co miałam na talerzu. Może i nie wyglądało to smakowicie, ale rozpływało się w ustach. Odłożyłam talerz do zlewu i poszłam do pokoju. Budzik na mojej szafce nocnej wskazywał 15.15. Ktoś mnie pragnie ? Ciekawe... Spojrzałam na swój strój. Wieczorem będzie zimno, więc wypada przebrać się w coś odpowiedniejszego. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam ciuchy, których potrzebowałam.
Przebrałam się w nie i spojrzałam w lustro. Wyglądałam nieźle. Postanowiłam zabrać do tego jeszcze czarną bluzę z kapturem. Włosy lekko rozczesałam szczotką. Chwilę potem w pokoju rozbrzmiała piosenka "All That Matters" Justina Biebera, a na wyświetlaczu mojego telefonu pojawił się numer i zdjęcie mojego przyjaciela.
- Niall - odebrałam i uśmiechnęłam się mimowolnie. - Nareszcie się odzywasz ! Myślałam, że już nigdy nie zadzwonisz !
- Hej, Mała ! - zawołał do słuchawki. - Przepraszam, miałem dużo nauki... - w mojej głowie pojawił się obraz Horana przygryzającego wargę.
- Nie ma sprawy - zaśmiałam się i wyszłam z pokoju, kierując swoje kroki na dół. Szukałam kluczy od drzwi wejściowych. - Co u Ciebie ? Jak Ci się mieszka w Londynie ?
- Nawet dobrze - przyznał. Przez chwilę panowała cisza. - Przyjeżdżam do Bradford za kilka dni - powiedział powoli.
Że co proszę ?!
- Żartujesz sobie ? - zapytałam, zatrzymując się na chwilę.
- No nie...
- Zajebiście ! - zawołałam, w końcu znalazłam klucze, które były w moim plecaku... Proszę państwa, niemądra i zapominalska ja... - Mam nadzieję, że jeszcze pamiętasz, gdzie mieszkam !
- Jak mógłbym zapomnieć, Mała !
- I nie mów na mnie "Mała" !
- Oj, wiem, że to lubisz !
Przewróciłam oczami, śmiejąc się. Wyszłam z budynku i zamknęłam za sobą drzwi. W duchu cieszyłam się, że nareszcie się z nim zobaczę... Mój jedyny przyjaciel odwiedzi mnie po dwóch latach !
- W takim razie do zobaczenia, Niall - skierowałam się w stronę domu "cholernego dupka".
- Do zobaczenia... Mała ! - usłyszałam w słuchawce jego śmiech i rozłączyłam się. Uwielbiałam go. Był dla mnie jak brat, którego zawsze chciałam mieć.
Doszłam do domu Harry'ego i stanęłam przed drzwiami. Spojrzałam na godzinę w telefonie - 15.45. Byłam przed czasem. Z niewiadomych mi powodów denerwowałam się, jak cholera... Wzięłam kilka głębokich wdechów i niepewnie zapukałam do drzwi. Po kilkunastu sekundach drewniana powłoka otworzyła się, a ja zobaczyłam w połowie roznegliżowanego Harry'ego, który patrzył na mnie, jakbym spadła z księżyca.
- Cześć - powiedziałam i wepchnęłam się do środka. - To co robimy najpierw ? - zapytałam. Zdałam sobie sprawę, że patrzę na jego klatkę piersiową. Przygryzłam wargę, a rumieniec wkradł mi się na twarz...
Cholera...
- Najpierw jedziemy do sklepu - odpowiedział. - Ale pozwól, że coś na siebie narzucę - uśmiechnął się zadziornie.
- Jasne - wzruszyłam ramionami i rozejrzałam się po wnętrzu.
Kiedy chłopak zniknął na górze, zaczęłam chodzić z pomieszczenia do pomieszczenia. Dom był urządzony w nowoczesnym stylu. Panowały tutaj czystość i porządek. W kuchni rządziły ciemne kolory, tak samo, jak w salonie. Dom Harry'ego to zupełna przeciwność mojego zagraconego domu.... Wróciłam na korytarz, bo usłyszałam kroki na schodach. Stanęłam w miejscu, które uprzednio opuściłam. Po chwili moim oczom ukazał się Pan Dupek, ubrany w biały t-shirt bez rękawów.
- Możemy jechać - otworzył drzwi i przepuścił mnie w nich.
Och, więc zna zasady dżentelmena ?
- Dzięki - odparłam dość... sarkastycznie ?, i skierowałam swoje kroki do czarnego Range Rowera, stojącego na podjeździe.
-Harry POV-
Wyszliśmy z Cassie z mojego domu. Ciężko było mi się powstrzymać od patrzenia na jej tyłek - próbowałem, ale wzrok sam mi się tam pchał. Otworzyłem przed nią drzwi do samochodu. Jak wsiadła, zatrzasnąłem je za nią i usiadłem od strony kierowcy. Po krótkiej chwili odjechałem. Nie odzywaliśmy się do siebie w ogóle. Doprowadzało mnie to do białej gorączki. W końcu sam się odezwałem.
- Więc będziemy siedzieć w takiej ciszy ? - mruknąlem i spojrzałem na nią kątem oka.
- A oczym chcesz rozmawiać ? - zapytała.
- Nie wiem - wzruszyłem ramionami. - O czymkolwiek...
- Chyba zbytnio nie mam o czym rozmawiać z takim chujem, jak ty - to takie typowe.
- Dlaczego wczyscy mowią, że jestem chujem ? - lekko podniosłem ton.
- A nie jesteś ?- uniosła lekko brwi.
- Tak się akurat składa, że nie - uśmiechnąłem się sztucznie. - Za to ty także masz zszarganą opinię.
- Już ci mówiłam coś na ten temat - ktoś tu się denerwuje. - Nie jestem dziwką, aby puszczać się na prawo i lewo, ale pewnie Ronnie wymyśliła barwną historyjkę o tym, jak po kazdym meczu sypiam z innym zawodnikiem drużyny koszykarskiej.
- Tak, tak właśnie słyszałem - akurat zatrzymałem się na światłach i spojrzałem na ciebie. - Jednak ciężko mi w to uwierzyć.
- Wiesz, wszyscy wolą wierzyć tym plotkom, niż prawdzie - zamilknęła na chwilę. - Słyszałam ostatio, że Ty z Ronnie ostatnio pieprzyliście się w szatni - trzymajcie mnie ludzie, bo zaraz wyjdę z siebie i stanę obok.
- Ronnie to suka, nie do tknąłbym jej kijem przez szmatę - powiedziałem.
- Ale Ty nie musisz się mi tłumaczyć z tego, co robisz - mruknęła złośliwie, na co ja wywróciłem oczami.
- Ja nie mam zamiaru się tłumaczyć, ja chcę Ci powiedzieć prawdę - westchnąłem.
- No słucham - powiedziała od niechcenia.
- Ron, nie jest wcale taka, za jaką my ją uważamy...
- Nie jest dziwką ? - uniosła brwi.
- Nie o to chodzi... Dziwką jest i to podobno najlepszą - pomyślałem chwilę. - Choć bardziej pasuje do niej określenie "galerianka" - dziewczyna wysłała mi dziwne spojrzenie. - Tak... W dodatku doszło do tego, że mieszka na Night Street.
- Ona ? - tak to jest ciężkie do zrozumienia, przecież taka bogata dziewczyna jak Ronnie nie może mieszkać w najgorszej dzielnicy w miasta.
- Chyba o niej rozmawiamy ? - mruknąłem. - Dla mnie to też był szok, ale taka jest prawda.
- Przecież ona jest bogata, a jej ojciec jest dyrektorem banku - znów spojrzała na mnie tym nieładnym spojrzeniem.
- Ja też mogę powiedzieć, że mój ojciec jest kimś ważnym, a prawda jest inna - powiedziałem, skupiając się na drodze.
- To niby skąd ma na te wszystkie rzeczy ? - zapytała, marszcząc uroczo czoło.
- Już ci mówiłem... Ronnie jest galerianką, daje dupę za to, że jej ktoś zrobi drogie zakupy - odparłem. - Ludzie robią sobie z niej jaja, że jest dziwką, ale nie wiedzą, że taka jest prawda. Nie wyssałem sobie tego z palca. Widziałem ją i mam na to dowody. W sumie mogłem przekonać się o tym na własnej skórze, bo próbowała mnie wykorzystać kiedy byliśmy razem. Na moje szczęście wcześniej się zorientowałem.
Gadałem jak nakręcony, opowiadałem wszystko ze szczegółami.
- Harry, kochanie, dostałeś słowotoku - zaśmiała się Cassie, a ja uśmiechnąłem się.
- Kochanie ? - zmarszczyłem brwi z szerokim uśmiechem.
- No co ? - spojrzała na mnie. - Tak mi się powiedziało...
Dojechaliśmy do sklepu, wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy w jego stronę. Wziąłem wózek i weszliśmy do środka. Mój fundusz na zakupy to 300£, mogliśmy więc poszaleć... Nie, wróć - musieliśmy poszaleć !
- Kupujesz mi żelki ! - zawołała Cassie, szliśmy jedną z alejek.
- Żelki ?
- No tak, żelki ! Za to, że musiałam tutaj z Tobą przyjeżdżać - pokazała mi język.
Wywróciłem oczami, śmiejąc się głośno. Gdyby tylko wiedziała, jak bardzo ją lubię...
__________________________________
WITAAAM !
Jejaaa ! Nie mogę uwierzyć, że to już kolejny rozdział ! Nie wiedziałam, że to będzie tak szybko wchodzić w życie xD I pomyśleć, że zaczęło się od zwykłego fan fiction na Twitterze, no nie, Kinia ? ^^
KTO CZEKA NA TELEDYSK DO YOU&I ?!
JAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
Czuję, że będzie zajebisty ! ♥
No to czekajcie na kolejny rozdział ! Pojawi się niedługo !
PRZECZYTAŁEŚ ? DAJ KOMENTARZ, NAPRAWDĘ ZALEŻY NAM NA TYM ! ♥
DZIĘKUJEMY !!!
Hassie Shippers ! ♥